niedziela, 1 marca 2015

Xorax.

 Oto moje Voki:



Oto moja prezentacja:







Mit o powstaniu Xorax.

       Na początku była Nicość. Potem z Nicości wyłonił się Bóg dobra Omerton i  Bogini zła Pulteja. Bóg ten zaczął tworzyć planetę Xorax, a Bogini wszystko, co stworzył- niszczyła. Bogini ta nie potrafiła nic tworzyć, umiała tylko niszczyć lub zmieniać na gorsze, według własnego uznania. Omerton stworzył w końcu tą planetę (Xorax), a Pulteja wymyśliła tam przepaści i wybuchające wulkany. Stworzył także słońce, Bogini jednak sprawiła, że wypalało ono wszystko to, co nowego powstawało. Ciągle wchodziła Mu w drogę, nie pozwalając zaistnieć nowemu życiu. Oczywiście Omertonowi nie podobało się to, dlatego stworzył świetlistą armię, która miała zaatakować Boginię
 i  zniszczyć. Walka trwała pół roku, ponieważ Pulteja otoczona swoimi sprzymierzeńcami niełatwo dawała się pokonać. Jak już się to udało, rozpoczęło się coś w rodzaju "błędnego koła", tzn. po zniszczeniu Pulteji pojawiła się na świecie Jej córka Rea, która zaczęła kontynuować dzieło swej matki. Omerton nie poprzestawał w walce ze złem. Po śmierci Rei zaistniała kolejna potomkini- Sara, która jakby z zapisanego w sobie "kodu genetycznego", czyniła na planecie samo zło. Bóg dobra Omerton zmęczony walką postanowił tym razem uwięzić wnuczkę Pulteji w głębokim kraterze wulkanicznym. Jej destrukcyjna siła zmniejszyła się i sięgała już tylko niewielkiego promienia wokół nieczynnego już wulkanu. Dzięki temu Bóg dobra zrealizował swoje dzieło i Xorax stał się planetą dobra i szczęścia. Koniec.








Ja jako potomek mieszkańców Xorax.

     Jestem potomkiem mieszkańców Xorax. Od swojego dziadka (rodowitego Xoraxianina) dostałem  magiczny kamień, który jest niczym innym, jak kawałkiem zastygłej lawy wulkanicznej. Pewnego dnia odkryłem, że ten kamień pozwala mi na przemieszczanie się w czasie i w przestrzeni. Nie wiem dokładnie jak to się dzieje, ale udało mi się na przykład, przy Jego pomocy, znaleźć się w dawnych czasach w mrocznej i skalistej części Anglii. Tam spotkałem niezwykle sympatycznego, dobrego
i małych rozmiarów smoka. Był zielony, miał czarne oczy i fioletowe łapy. Przymilał się do mnie niczym piesek. Nawet jakby merdał ogonem. Zabrałem go do domu, przemieszczając się znowu w jakiś niezwykły sposób. Zamieszkał z nami. Od tamtego czasu zawsze mam cieplutko w domu, bo mój przyjaciel bardzo lubi ciepełko. Czasem, jak zrobi się trochę chłodniej potrafi nawet leciutko zionąć, żeby trochę ogrzać otoczenie. Zupełnie jak psa wyprowadzam Go codziennie na spacer. Nawet nazwałem Go Łatek. Łatek je tylko najlepsze kozie mięso. Jest wielkim obrońcą domu. Pewnego razu mój dom próbowali okraść złodzieje, lecz gdy zobaczyli mojego "psa"- od razu uciekli. Myślę, że Łatek nikomu nie zrobiłby krzywdy. Jest bardzo dobry, niczym mieszkaniec Xoraxu. Myślę, że kamień z tej planety nie bez powodu pozwolił mi znaleźć takiego dobrego przyjaciela. Koniec.