środa, 15 października 2014

wycieczka


          30 września i 1 października 2014 r. byliśmy na dwudniowej wycieczce w Kotlinie Kłodzkiej. 
 Uczestniczyło w niej 50 uczniów z klas IV-VI oraz 5 nauczycieli i przewodnik. Wyjechaliśmy spod szkoły około 7 rano. Około 10.00 dojechaliśmy do Złotego Stoku i zaczęliśmy zwiedzać  kopalnię złota "Złoty Stok". Jako pamiątkę stamtąd przywiozłem sobie "lipną" sztabkę złota. Następnie  zwiedzaliśmy park zdrojowy "Lądek Zdrój", w którym były dwa pitne źródełka. Woda, której można było się tam napić była pewnie bardzo zdrowa, ale miała zapach i smak zgniłych jaj. Potem poszliśmy do trzypoziomowej Jaskini Niedźwiedziej, bogatej w stalaktyty i stalagmity. Na tym zakończyliśmy pierwszy dzień zwiedzania i pojechaliśmy do pensjonatu, gdzie zjedliśmy kolację. Wieczorem było jeszcze ognisko, podczas którego świętowaliśmy Dzień Chłopaka i oczywiście piekliśmy kiełbaski. Po ognisku byliśmy bardzo zmęczeni i położyliśmy się spać.
       Następnego dnia rano zjedliśmy śniadanie, po którym pojechaliśmy do Czermny, gdzie zwiedzaliśmy Kaplicę Czaszek. Nie podobało mi się tam. Potem poszliśmy do Narodowego Parku Gór Stołowych. Wspinaliśmy się tam na Strzeliniec Wielki. Jest to góra, która ma 919m. n. p. m.  Po zejściu z góry,  pojechaliśmy do Muzeum Papiernictwa w Dusznikach Zdroju. Szczególnie zainteresowało mnie to muzeum, ponieważ dowiedziałem się jak kiedyś robiono papier, mogłem nawet sam spróbować go czerpać. Gdy już skończyliśmy, pojechaliśmy coś zjeść do McDonald 's w Kłodzku. Bardzo mi smakowało. Do domu przyjechaliśmy około 20.00. Wycieczka ogólnie podobała mi się, ponieważ było wesoło i mogłem spędzić dużo czasu z kolegami.



Oto mój obrazek Pic Collage.












Oto moja prezentacja slidely





Grzegorz Lech's Slidely by Slidely Slideshow

Pytania



1. Tak, podobała mi się ta lekcja, ponieważ mogłem się wcielić w postać Snape'a z "Harry'ego Pottera" i Alfreda z "Akademii Pana Kleksa". Dzięki temu bohaterowie ci stali mi się jeszcze bliżsi.


2. Najtrudniejsze było to, że musiałem na szybko wymyślić co mogłoby być moją różdżką(zapomniałem przynieść jej z domu). Na szczęście w śniadaniówce miałem kabanosy. Jeden z nich posłużył mi właśnie jako zastępcza różdżka i w sumie w czarnym płaszczu mamy i z kabanosem wyglądałem chyba całkiem podobnie do Snape'a.


3. Myślę, że książka "Harry Potter i Kamień Filozoficzny" miałaby większą popularność, ponieważ   zawiera ona o wiele więcej fantastyki (a to "mój temat") niż "Akademia Pana Kleksa" i tam ogólnie dzieje się więcej.


4. Bardziej podoba mi się szkoła z wieloma nauczycielami, ponieważ w takiej można poznać więcej niepowtarzalnych osobowości np.: Lupin Hagrid i Snape.


5. W 2076 r. z zewnątrz szkoła będzie wyglądać jak mała budka, a w środku jak normalna, ale nowoczesna szkoła. Tablice będą wyświetlać lekcje w 3D. Komputerowe ławki będą wyposażone w samonotujące pióra. Działać one będą na takiej zasadzie, że jak uczeń coś pomyśli, to zostanie to automatycznie zapisane. Nauczycieli zastąpią roboty.


6. Według mnie utwór: "Akademia Pana Kleksa" nie jest baśnią, ponieważ nie zaczyna się od słów: "Dawno, dawno temu", jak również znane jest w przybliżeniu miejsce akcji: (rzecz dzieje się"na ulicy Czekoladowej"), także zakończenie nie jest tak do końca szczęśliwe. Wprawdzie pojawiają się w tej książce postacie z baśni np.: dziewczynka z zapałkami czy kaczka dziwaczka, jednak, moim zdaniem, utwór ten bardziej przypomina powieść fantastyczną.
7. Najwięcej moich refleksji dotyczy serii o "Harry'm Potterze". Najbardziej podobała mi się czwarta część "Harry'ego Pottera", czyli "Harry Potter i Czara Ognia". W czwartej części właśnie najbardziej zapadły mi w pamięć: "Turniej Trójmagiczny" i "Sklątki Tylnowybuchowe".
Wygrana "Turnieju Trójmagicznego" okazała się zaskakująca o tyle, że zwycięzcą został niespełniający m.in.: wymogów wiekowych Harry. Nasuwa się tu refleksja, że nie zawsze wygrywa najsilniejszy.
 Jeśli chodzi o "Sklątki Tylnowybuchowe", to moja refleksja dotyczy tego- jak zamiłowanie do potencjalnie niebezpiecznych stworów może doprowadzić do bagatelizowania negatywnych skutków ich zachowania. Hagrid, będący ich miłośnikiem, nie dostrzegał zagrożenia z ich strony (były niebezpieczne, bo potrafiły mocno oparzyć) i narażał w ten sposób swoich uczniów. Bohater ten miał również dziwny sposób nazywania niebezpiecznych istot, np.: wielkiego psa z trzema głowami (cerber) nazwał - "Puszek". Czyli widać tu jak miłość może przesłonić rzeczywistość (nawet niebezpieczeństwo).













Opowiadanie



Dawno, dawno temu, nie wiadomo gdzie, znaleziono dziwne jajo. Z tego jaja wykluł się zły, czarodziejski ptak. Ptak ten miał olbrzymie małpy jako sługi. Jadał on tylko zupę. W tym czasie kiedy wykluł się ten ptak, pewien król został koronowany. Jego korona była piękna i lśniąca. Kształtem przypominała łódź podwodną. Najlepszymi przyjaciółmi króla były słonie. Pewnego razu ptak i małpy zaatakowali zamek króla. Małpy walczyły ze słoniami, a król z ptakiem. W walce, król uzbrojony w miecz i tarczę pokonał złego ptaka.  Zamknął go w klatce. W niewoli ptak zatruł się nieświeżą zupą, zakażoną bakteriami i zdechł. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Koniec.

Moje marzenia.



     Moje marzenia
    
      Jak chyba każdy człowiek mam marzenia. Dzięki nim pojawiają się w moim życiu cele, do których staram się dążyć, aby w jakiś sposób poprawić to, co już mam. Marzeń, które są jednocześnie moimi celami można by wymieniać wiele. Nazwałbym je "takimi przyziemnymi". O nich nie będę pisał. Ale ponieważ jako pierwsze z tych "mniej przyziemnych" przychodzą mi do głowy dwa podstawowe: "być jedynakiem albo mieć brata zamiast siostry" i "pojeździć na słoniu", to wydaje mi się, że można je podzielić na: nieosiągalne (jak to pierwsze) i całkiem możliwe do zrealizowania (jak to drugie).
    Jeśli chodzi o moje pierwsze marzenie, to doskonale zdaję sobie sprawę, że jest nierealne, a nawet bezsensowne. Mam młodszą o ponad 4 lata siostrę, która ponieważ jest  jeszcze mała, czasem skutecznie potrafi doprowadzić mnie do szału. Jest natrętna, zazdrosna, zarozumiała i krzykliwa (przynajmniej tak ją odbieram). Mam nadzieję, że z biegiem lat to się zmieni. Ale póki co, wolałbym być jedynakiem albo chociaż zamiast siostry mieć brata. Mama jednak ciągle powtarza, że takie "bliskie więzy krwi" jeszcze mi się w życiu bardzo przydadzą. Pewnie ma rację.
     Co do mojego drugiego marzenia, to wydaje mi się całkiem możliwe do zrealizowania. Myślę, że wystarczyłoby w przyszłości zarabiać na tyle dużo pieniędzy, żeby móc sobie pozwolić na wyjazd na przykład do: Kenii, Tanzanii, Indii czy Tajlandii. Gdybym się tam kiedyś znalazł, na pewno ziściłbym swoje marzenie i zafundowałbym sobie długą przejażdżkę na słoniu. Nawet dawno temu  w czasie pobytu w Tajlandii mój tata to robił . Mówił, że fajnie, ale mocno chybotało. Mam nadzieję, że mnie też kiedyś uda się przeżyć podobną przygodę, bo tak lubię słonie...