niedziela, 1 listopada 2015

Dialog.

        Pewnego wieczora w Bastylii, przy ostatniej, przemyconej przez pana Bonacieux świecy, siedziały trzy przygarbione postacie. Byli to: właśnie pan Bonacieux, Ignacy z Marsylii i Bonifacy - szpieg Hiszpanów. Kapiąca z sufitu woda co chwilę przerywała rozmowę. Jęki pozostałych więźniów też nie pomagały rozmówcom. Nagle na Bonifacego kapnęła kropla wosku i wtedy wpadł on na genialny pomysł. Natychmiast podzielił się nim z pozostałymi.
- Czy chcecie wyjść z tej nory? - zapytał Bonifacy.
- Oczywiście że tak! - krzyknął pan Bonacieux.
- Ale jak byśmy mieli to zrobić? - zapytał Ignacy.
- Będziemy musieli udawać, że chorujemy na czarną ospę - oznajmił Bonifacy.
- Ale co z bąblami? - spytał pan Bonacieux.
- Zmieszamy wosk z błotem i się tym umażemy - odpowiedział Bonifacy.
- To może się udać... - przytaknął Ignacy.
- Zacznijmy od razu! - zaproponował Bonifacy.
- Dobrze! - wykrzyknęli chórem Ignacy i pan Bonacieux.
- Więc do dzieła! - podsumował całą rozmowę Ignacy.



    Więźniowie pospiesznie umazali się czarną breją, położyli się i zaczęli jęczeć. Gdy strażnik otworzył drzwi do celi i zobaczył zakaźną chorobę, bardzo się przestraszył. Natychmiast wyrzucił więźniów z Bastylii. Ignacy pośpiesznie wyruszył do Marsyllii. Bonifacy udał się do Hiszpanii, a pan Bonacieux spokojnie wrócił do domu w Paryżu. Nazajutrz pan Bonacieux zaprosił swoich przyjaciół na zakrapianą winem bogatą ucztę. Radośnie świętowali odzyskanie wolności do białego rana.