niedziela, 10 maja 2015

Sprawozdanie.

   
Sprawozdanie z wycieczki do sosnowieckich "Stawików".

      Dnia 22 kwietnia 2015 odbyła się wycieczka dla klas 4-6 do sosnowieckiego parku, położonego
blisko osiedla "Piastów", nieopodal znajdującego się tam urokliwego stawu. Celem wycieczki było
rozwiązywanie różnych zadań i problemów oraz obcowanie z rozwijającą się przyrodą.
   
     Była piękna, słoneczna pogoda. Wyszliśmy ze szkoły około 8.30. (park ten znajduje się bardzo blisko). W parku urzekła mnie jaskrawa i soczysta zieleń (przecież właśnie o tej porze roku rośliny od nowa budzą się do życia). Podane przez nauczycieli zadania rozwiązywałem w grupie (ja, Jasiek, Maciek i Paweł). Ponieważ w grupie jest siła, to mimo że Jasiek niewiele pomagał, ciągle zaczepiając Pawła, i tak szło nam dobrze. Zadania były najróżniejsze. Od mierzenia pola wyznaczonego trawnika, poprzez rzucanie do celu, aż po rozpoznawania drzew. Z tym ostatnim mieliśmy największy problem. Jednak udało nam się z chłopakami rozpoznać większość drzew, oprócz tak przecież powszechnie występującej - Robinii akacjowej. Wydawało mi się, że kiedy wreszcie ją dostrzegłem chowała swoje rozwijające się listki, żebym nigdy się nie domyślił, jakim drzewem była. Łamałem sobie głowę, co to za listki i do jakiego drzewa mogą należeć. Zajęło mi to dobre 10 minut i ciągle nic. Chłopcy też na nic nie wpadali. Pewnie przydałby nam się wtedy "Klucz do oznaczania roślin", ale nie wiem czy potrafilibyśmy już z niego korzystać.
   Potem, siedząc na ławce napisałem wiersz o pięknie rozwijajacej się przyrody. Nawet coś mi z tego wyszło. Maciek w tym czasie rysował obrazki roślin i zwierząt, a Jasiek i Paweł biegali w kółko, zaczepiając się wzajemnie. Około 12.00. pan Tomek ogłosił koniec pracy. Oddałem naszą kartkę. Nauczyciele dali nam cztery opcje do wyboru: iść do McDonald's, odpoczywać, grać w piłkę nożną lub dokończyć zadania. Ja, ponieważ zgłodniałem wybrałem McDonald'sa. Poszedłem więc z większością grupy. Kupiłem sobie duże frytki, których ilość w magiczny sposób podwoiła mi się. Niektórzy chyba "mieli węża w kieszeni", gdyż w ogóle nie skorzystali z tej propozycji, no chyba, że od jedzenia wolą piłkę nożną. Gdy już się najadłem, kupiłem sobie loda na drogę. Lód był zimny i warstwowy (lód, truskawki, bita śmietana). Około 13.00 już dość zmęczeni- wróciliśmy do szkoły.

    Bardzo podobała mi się ta wycieczka, ponieważ połączyłem przyjemne z pożytecznym. Udało mi się zdobyć dobrą ocenę za wiersz i nie tylko. Nauczyłem się też, że dobrze jest pracować w grupie i, że Robinia akacjowa to perfidne drzewo. Koniec.  

                                

1 komentarz:

  1. Twój post bardzo mi się podoba.Jest bardzo barwny i zabawny,lecz,które zadanie najbardziej ci się podobało?

    OdpowiedzUsuń